Programista jak rekruter

W świecie programistów wiele osób nabija się z rekruterów. Że nie rozumieją różnicy typu Java vs. javaScript, albo że wydaje im się, że json (czyt. dżejson) to taki nowy wokalista, albo że nie odróżniają backupu przyrostowego od incrementalnego (polecam Google Translate).

A pracownicy przecież to kwintesencja mądrości, zapobiegliwości i sprytu. Bo przecież:

  • jakiemu pracownikowi wymeldowującemu się z mieszkania służbowego zdarzyłoby się zostawić tam laptopa, portfel, kartę kredytową i komórkę? A po ich zniknięciu (firma sprzątająca?) później oczekiwać od HR-u, że przeprowadzi dochodzenie i odkupi mu to wszystko z pieniędzy firmowych?
  • jakiemu pracownikowi (obcokrajowiec) pomyliłaby się Szwajcaria (ang. Switzerland) z Suazi (ang. Suaziland) albo Serbia (ang. Serbia) z Syberią (ang. Siberia)?
  • jakiemu pracownikowi zdarzyłoby się tak zaszaleć na wyjeździe służbowym, żeby zamówić prostytutkę, dać się okraść i wyczyścić sobie konto, a później twierdzić, że to ktoś z hotelu go okradł. Oczywiście, wszystkiemu winny dział, który zarezerwował tak nieuczciwy hotel. Ach! No i ten szczegół – po każdej transakcji jego żona dostawała sms z banku z potwierdzeniem dokonania operacji… Ja chyba też bym to zrzucił na pracowników hotelu…
  • jakiemu pracownikowi zdarzyłoby się przyjść do HR, żeby mu pomóc w rezerwacji wizyty u dentysty, bo jego telefon przestał działać?

Oczywiście, że żadnemu. Tylko rekruterzy popełniają błędy.

Photo by cottonbro on Pexels.com
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments